Gość w dom.....

Babskie gadanie, obserwowanie świata, przyglądanie się każdej uciekającej chwili a może spędzony czas z samym sobą."))

środa, 15 października 2014

słowa nie opiszą tego.......

...piękna jesień pełna barw wynagradza mi chyba wszystkie moje rozterki. To co się dzieje w środku nie opiszą tego żadne słowa. Teraz żeby się skupić  w słuchawkach na uszach, żeby odciąć się trochę od śwtata i pozbierać myśli siedzę i słucham każdego dźwięku jak zaczarowana. Muzyka jest balsamam, jest natchnieniem , jest przyjacielem, który rozumnie nas nawet wtedy kiedy sami z sobą już się nie możemy dogadać. garden lights

Patrząc na częstotliwość mojego wpadania na bloga to spoko, zaraz będzie rocznica!!! Ale ile się w tym czasie wydarzyło, ile zmieniło......!?? Najbardziej dotkliwa strata to jest odejście mojego Taty. Nigdy nikt aż tak bliski nam, mojemu sercu nie odszedł. Choroba, śmierć . Takie czasy że wszędzie uczą nas , że trzeba być gotowym, przygotowanym .........pytam jak gotowym, jak przygotowanym???? Czy na takie rzeczy można się przygotować. NIE.......NIE.....nie można się na to przygotować . I jeżeli ma się ochotę i wszystko w środku boli, wszystko w środku krzyczy to też trzeba krzyczeć, trzeba płakać.......Bo to są moje uczucia i mam prawo się wypłakać pomimo, że nikt mnie nie rozumie.


piątek, 22 lutego 2013

Jakaś drętwa jestem


bogactwo.jpg

Szkół wielkich nie mam ale jestem sama załamana że nie potrafię sobie poradzić z dodaniem w zakładce "Moje ulubione blogi" kolejnych obserwowanych blogów. Niby tam wszystko piszą, a jak ja się za to biorę to nic nie wychodzi. Czasu człek nie ma na ślęczenie nad tym, może innym razem się uda albo co gorsza podpytam córek.One jednak w tej kwestii są mądrzejsze od mamusi. I niech tak zostanie.
Tak dzisiaj jakiś marazm totalny, wydaje mi się że nic nie ogarniam, normalnie nic.....


Sobie i wszystkim życzę takiej fortuny, szczęścia ....

czwartek, 21 lutego 2013

Niecodzienność....

   minęło bardzo dużo czasu, nie mogę powiedzieć że zapomniałam o swoim "wypocinach" na blogu. Codziennie żałowałam, że nie mam już czasu albo siły usiąść do komputera i napisać tak po prostu jak minął dzień. Niby za oknami jeszcze luty, śniegu nawet trochę ale już czuć wiosnę, delikatną....Nawet słońce świeci inaczej...ptaki śpiewają weselej, czy może tylko mi się tak wydaje??
Nie znam jeszcze wszystkich  "cudownych" możliwości pisania bloga, powoli staram się uczyć, zaglądać, "rozkminiać to ustojstwo". Pewnie kiedyś dojdę do wprawy, a zanim ja dojdę do wprawy wymyślą pewnie coś bardziej "nowoczesnego" hihi....
Teraz zamiast skupić się na pisaniu pracy licencjackiej to ja skupiam się na pisaniu bloga. Oj tak nie może być ale posiedzę jeszcze chwilkę i obiecuję że wrócę do swojego planu. Tak właśnie....skończyłam moją przygodę z Uniwersytetem Szczecińskim, Wydziałem Teologicznym na kierunku Italianistyka. Tak może nie do końca bo pozostała mi do napisania praca licencjacka i potem obrona. Niby spełniałam jedno ze swoich wielkich marzeń czyli studiowałam język włoski, ale zawsze jest jakieś ale.... Ja chyba za bardzo się w to wszystko zaangażowałam emocjonalnie, przeżywałam każdy zjazd, sesję i egzaminy. Totalna tragedia przez trzy lata, może dla tego ze człek zwykły miał jakieś ambicje i honor i jak coś nie poszło to wydawał się wstyd wielki. Przy okazji tej nerwówki nabawiłam się przepukliny żołądka......na serio!!! Sama bym na to nie wpadła, myślałam, ze wykończę się z bólu. Chyba nie źle musiało boleć, żebym to ja poszła sama , z własnej woli do lekarza i to jeszcze na gastroskopię. Ze mną nie tak zaraz do lekarza. O cudownej uczelni można pisać w nieskończoność. Największym pozytywem tego czasu są ludzie których poznałam na uczelni. To są wspaniałe dziewczyny i kobiety, nie omijając oczywiście naszego "męskiego rodzynka" czyli Wojtka K. Bez nich ani rusz, ani na krok. Nawet teraz wspierają mnie dzielnie. Jestem im za to bardzo wdzięczna. Tak ze staram się jakoś stworzyć tą moją pracę i może nawet uda mi się ją obronić. Poczekamy...zobaczymy... Takie są założenia na dzień dzisiejszy.
 moim marzeniem jest mieć tak piękny OGRÓD.

Pozdrawiam cieplutko i powoli już wiosennie...


środa, 9 listopada 2011

Ewaluacja na powitanie!!!!

Dziś świeto- moje pierwsze zmagania z blogiem. Moje za i przeciw, moje próby, wzloty i upadki. Sama decyzja kiełkowała we mnie już jakiś dłuższy czas i do końca nie jestem przekonana czy to jest to o czym myślałam.Ja jestem jeszcze jedną nogą  z epoki pamiętników pisanych na papierze a drugą z ery komputerów i elektroniki na każdym kroku. Czasami to aż boli. Jestem jak ślimak, jak rak w swojej skorupce i boi się całego świata wkoło. Wiem, że mój blog z moim pisaniem nie musi się nikomu podobać ani nikogo zachwycać a mi starczy sama satysfakcja ze go mam i mogę sobie czasami po marudzić i po gderać  w eterze. Z pewnością papierowy pamiętnik jest a raczej był bardziej osobisty, tajemniczy i tylko mój ukryty gdzie pod poduszką ale muszę trochę iść do przodu. W ślimaczym tempie ale do przodu. Wychodzę z założenia że będzie dobrze.
Pozdrawiam eter!!!!